sobota, 22 lutego 2014

"Miłość jest ciągłym przebaczeniem"

Wychodząc z sali podziękowałam i pożegnałam się z bardzo miłym lekarzem.Rzadko spotyka się takich lekarzy u nas w Polsce ...Widocznie ten jest wyjątkiem.Szłam z Leną ,Piotrkiem i Przemkiem w stronę drzwi wyjściowych.Oczywiście ostatnia dwójka uparła się i wzięła moje rzeczy.Moja przyjaciółka mówiła do mnie jakbym nie umiała chodzić.Wiem troszczyła się o mnie ,ale no bez przesady.Czułam jak Przemek spogląda na mnie ,lecz ja nadal kierowałam się w stronę celu,czyli samochodu Piotrka.Kiedy weszłam na parkingu miałam ochotę zawrócić i znów odlecieć w głęboki sen.Przy samochodzie stał oparty plecami Maciek.Stanęłam przez moment.Nie chciałam go widzieć.Starszy Pawlicki spojrzał na mnie ,a później na mierzoną  przeze mnie osobę .Widziałam na jego twarzy grymas nienawiści ,ale starał się być opanowany.No właśnie ...starał ...
-Czy to nie ...-nie dokończyła Lena
-Co on tu robi ? -spytał Piotrek oczekując odpowiedzi 
-Mam zamiar się tego dowiedzieć ...-odparł Przemek ruszając na przód 
-Hej kochanie! Jak się czujesz ...-chwycił mnie za rękę i siłą przybliżył do siebie
-Odwal się ode mnie...-szarpnęłam się widząc do czego zmierza Maciek 
-Zostaw ją ! Słyszałeś ?-rzekł starzy Pawlicki odpychając go ode mnie
-Przemek to nie ma sensu ...uspokój się -próbowałam go opanować 
-Ona jest moja ! Dotarło ? -zapytał kpiąco Janowski
-Słucham ? -spytałam spoglądając na niego ze złością
-Wiem ,że chcesz tylko mnie ,a nie tego pajaca ! -prychnął głupio 
-Odszczekaj to ! -wtrąciłam się Przemkowi 
-Przemek ! -dałam mu do zrozumienia ,że załatwię to sama -Ja do nikogo nie należę ! Rozumiesz ?! A na pewno nie byłabym z takim debilem jak ty ! Chociaż byłbyś ostatnim facetem na Ziemi ! 
-Maciek jedź do domu ! Do Wrocławia ...-powiedziała cicho Lena
-Niech twoja przyjaciółka nie będzie taka mądra ! Wiem ,że tego własnie chce ! -nastąpił najgorszy moment ...pocałował mnie 
-Sukinsyn ! -oderwałam się od niego i moja ręka z impetem uderzyła  jego twarz 
-Ada! -pobiegła za mną Lena
*Oczami Przemka*
-Nadal myślisz ,że tego nie chciała ? -spytał Janowski drwiąc ze mnie
-Odpierdol się od niej ! Bo możesz od razu wylądować w budynku za nami ! -wrzeszczałem na niego ,a moje ręce zacisnęły się w pięści 
-Przemek nie zniżaj się do jego poziomu ...chodź jedziemy po dziewczyny ...-odparł Piotrek i zaprowadził mnie do drzwi samochodu 
-Widać jak zmanipulowała tobą ta ...-cofnąłem się i wymierzyłem mu cios w twarz .Upadł na asfalt zbierając kilka zębów 
-Musiałeś ? -spytał mój brat kiedy wsiadłem do auta
-Nie pozwolę by taki pieprzony dupek jak on tak nazywał Adę !-odparłem spoglądając na niego 
-Zależy Ci na niej ? -zapytał głupio
-Cholernie ... -rzekłem i nakazałem mu ruszyć i poszukać dziewczyn 
*Oczami Leny *
-Ada zwolnij ! Ja nie mam takiej kondycji jak ty ! -krzyczałam za nią .W końcu przysiadła na ławce -Porozmawiamy ...
-Czuję się jak najzwyklejsza szmata ... -odparła podkulają nogi i płacząc 
-Ada ...mój brat jest pojebany .Proszę nie słuchaj go ...Mam zamiar się od niego wyprowadzić i zamieszkać z Piotrkiem.Nim po prostu zawładnęła chęć mienia wszystkiego ...A na Ciebie nie zasługuje -wyjaśniałam powoli 
-On ...mnie pocałował i to było gorsze niż gdybyś wbiła mi nóż w plecy...On wywołuje we mnie obrzydzenie .Lena nie wiem co robić ...-odparła 
-Masz mnie ..i to ci wystarczy ! Jesteś dla mnie jak siostra i nigdy cię nie zostawię ! Rozumiesz ! -przygarnęłam ją ramieniem do siebie i mocno przytuliłam -On raczej też nie odpuści ..
-Piotrek pojedziemy do domku ... -nakazałam mu lekko 
-A oni ... ? -spytał nie pewnie nie wiedząc o co chodzi 
-Oni sobie poradzą -uśmiechnęła się do mnie i odjechali 
*Oczami Ady*
Kiedy Lena zeszła z ławki uniosłam wzrok na osobę przede mną.To był on...Nie potrafiłam na niego spojrzeć.Czułam się okropnie.Moja przyjaciółka wraz z Piotrkiem pojechali do domku.Ona zawsze na coś wpadnie ,ale żeby zostawiać mnie z nim sam na sam ...Łzy nadal powoli spadały na moje jeansy.Przysiadł koło mnie.Z początku zachowywał się tak jakby mnie tu nie było.Patrzył na zachodzące słońce.Po chwili poczułam jego rękę na policzku.Otarł go delikatnie opuszkami palców.Tym razem pozwoliłam by nasze oczy się spotkały.Targały mną emocje ,gdy jego oczy wyrażały nienawiść ,smutek,radość i szczęście.Bez pretekstu wtuliłam się w jego ramię.Objął mnie .Nic nie mówił.Wiedział ,że potrzebuję tylko jego obecności.Jego zapachu ,jego męskości a zarazem delikatności.Po prostu potrzebowałam jego.Jego całego.Gładził lekko moje włosy w końcu się odezwał.
-Ada przepraszam ...że do tego dopuściłem ...wybacz znowu -powiedział przełykając ślinę
-Przemek to nie jest twoja wina...to ja przepraszam ,że ciągnęłam z nim dalej ten temat -odpowiedziałam ,a moje łzy nadal spadały na bluzę Przemka
-Proszę nie płacz ...nie potrafię patrzeć jak cierpisz ...-uśmiechnął się do mnie i wstał 
-Co robisz ? -zapytałam spoglądając na jego sylwetkę 
-Chodź ...musisz coś zobaczyć -znów rzucił mi przelotny uśmiech i pociągnął za rękę
Nie wiedziałam po co i gdzie mnie prowadzi.Ale czułam ,że nie pozwoli mnie skrzywdzić.Nastał wieczór, a co za tym idzie ... chłód.Byłam ubrana w krótkie spodenki  i bluzkę na ramiączkach.Przemek zdjął swoją bluzę i podał mi ją.Nie chciałam jej przyjąć ,bo wtedy on byłby tylko w samej bluzce.Po kilku minutach nalegania włożyłam ją na siebie i skręciliśmy na plażę.Poczułam jak woda moczy moje stopy.Pawlicki zmierzał wprost na pomost na którym stał kiedy byłam biegać z .... Nie chcę o nim teraz myśleć.Na początku bałam się o to ,że wpadnę do wody ,ale po chwili już wyczułam grunt i powoli szłam za Przemkiem.
-Zamknij oczy ... powoli ...trzymam cię -chwycił mnie w pasie i zeszłam na coś co znajdowało się niżej -Otwórz ! 
-Czy ty jesteś nie normalny ?! -zaczęłam się śmiać kiedy zobaczyłam ,że znajdujemy się na drewnianej łódce
-Chodź oderwiemy się od zmartwień ...-powiedział i pomógł mi usiąść 
-Skąd ją masz ? -spytałam ,a on odpłynął od pomostu 
-Znikąd ...była przywiązana przy pomoście to dlaczego ma należeć do kogoś ? -zaśmiał się 
-Piękne niebo ... -stwierdziłam po chwili i ułożyłam się na łódce
-Chyba nigdy nie widziałem tylu gwiazd ...-rzekł Przemek i ułożył się koło mnie 
-Kiedy tu wsiadaliśmy powiedziałeś ,że oderwieMY się od zmartwień ...ale jakie ty masz zmartwienia ? -spytałam patrząc na niego 
-Księżniczko ...nawet nie wiesz ile ja mam kłopotów i zmartwień ...chyba bym zajął Ci całą noc -uśmiechnął się wyszczerzając swoje zęby 
-Mamy tyle czasu ... słucham -posłałam mu uśmiech i zaczęłam słuchać 
Rozmawialiśmy przez całą noc.Powiedział mi wszystko...co go boli ,co go cieszy .Potem przyszła kolej na mnie.Z nikim tak szczerze nie rozmawiałam od dwóch lat.Nasze słowa kleiły się w jedną całość i kiedy na siebie spoglądaliśmy potrafiliśmy zrozumieć się nawet bez nich.Widział,że jak najbardziej omijałam temat rodziców.Wyjął z plecaka dwie lampki i wino.Nigdy nie wyobraziłabym sobie tego dnia.A już na pewno nie powiedziałabym,że kiedyś na prawdę się wydarzy.Spojrzałam za łódkę i zobaczyłam najpierw odbicie księżyca potem moje ,a po chwili nad moim ramieniem pojawiło się odbicie Przemka.Wzięłam wodę do rąk i wylałam ją wprost na jego twarz.
-Psujesz mi moje odbicie -zaśmiałam się 
-Na prawdę ...a nie sądzisz ,że je dopełniam ? -zapytał spoglądając w moje oczy 
-Niby jako kto ? -próbowałam rozluźnić atmosferę uśmiechając się ,ale czułam ,że się czerwienię 
-Jako twój osobisty anioł stróż ? -spytał podnosząc jedną brew do góry 
-Jestem za ! -przytuliłam się do niego 
-Cieszę się ,że cię mam ...-szepnął do mojego ucha 
-Wiesz ,że ja też ! -wprawiał mnie w stan w którym co po chwilę się uśmiechałam 
-Myślisz ,że się nami interesują ? -spytał spoglądając na nasz domek ,który z takiej odległości wyglądał jak jedno światełko 
-Raczej nie ...mają siebie .My nie jesteśmy im potrzebni -ułożyłam się na jego klatce piersiowej i rozmyślałam 
-Dlaczego o nim myślisz ? Złość piękności szkodzi -gładził mnie po ramieniu 
-Nie myślę ... po prostu myślę o tym jak ty wtedy się czułeś ... -odparłam i westchnęłam 
-Chcesz wiedzieć ? Czułem jak coś rozdziera mnie od środka ,a moje serce zmienia się w kilkanaście małych kawałków,ale kiedy go odepchnęłaś powoli się pozbierałem...-opisał swoje uczucie 
-Myślałeś ,że tego chciałam ? -spytałam spoglądając na niego 
-Ja nie wiem co ty czujesz ... moje myśli w tamtej chwili przeszyły moją głowę jak tornado -uśmiechnął się ,ale jego oczy zachowały powagę 
-Nie dziwię się Tobie ... ale zaspokoję cię .... on mnie nie interesuje w sumie to mam do niego obrzydzenie -uśmiechnęłam się i znów ułożyłam się na jego klatce 
-Słyszysz bicie mojego serca ? -zapytał 
-Yhmm -odrzekłam wsłuchując się coraz bardziej 
-Właśnie się uspokoiło -odparł Przemek co znów wywołało u mnie rumieńce 
Zaskoczyło mnie to co przed chwilą powiedział.Nie miałam sił mu już odpowiedzieć ,bo moje powieki zrobiły się cięższe i właśnie w tej chwili odpłynęłam w głęboki sen.
*Oczami Przemka*
Mógłbym patrzeć na nią godzinami.Nie jesteśmy razem...jesteśmy przyjaciółmi i to mi wystarcza.Postanowiłem popłynąć z powrotem do brzegu.Nie miałem zamiaru wylądować na środku morza.Przywiązałem ją.Zauważyłem,że Ada zaczyna majaczyć przez sen.Ułożyłem się koło niej i przygarnąłem ją do siebie.Uspokoiła się.Ucałowałem ją w czoło i odpłynąłem w sen,ale nawet on nie był piękniejszy od rzeczywistości.
--------------------------------------------------------------------------
Wiem wiem krótszy niż ostatni ,ale znów zaczęła się ta piekielna szkoła grr... :P Czekam na wasze opinie na temat tego rozdziału.Wydaje mi się słaby ,ale piszę dla was :) Więc wasze komentarze są bardzo mile widziane ,bo podbudowują mnie do dalszego pisania i uczą mnie słuchania innych :) Nawet te negatywne :D Więc słucham .. :)


piątek, 14 lutego 2014

"Nie ma gor­sze­go zła od pięknych słów, które kłamią"

Siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co się ze mną dzieje .Łzy zmoczyły policzki ,a oczy zrobiły się czerwone od nieustannie ranionego serca.Nie wierzyłam w to co przed chwilą się stało.Chciałam wymazać ten cały dzień z pamięci ,ale rzeczywistość dawała o sobie znaki ,bo co po chwilę ktoś podchodził pod moje drzwi.Zapukał kilka razy bez emocjonalnie i wołał moje imię.Nie reagowałam.Widziałam cały czas jego uśmiechniętą twarz i tą pobitą ,która mówiła jedno "Jestem kłamcą ".Nic nie powiedział.Próbował się bronić ,ale nie dopuściłam go do słowa.Nie mogłam spojrzeć na siebie po tym jak okazało się ,że jestem dla niego tylko rzeczą ,którą trzeba zdobyć.Tak właśnie się czułam! Jak zwykła rzecz,która jest nikomu nie potrzebna .Usłyszałam jego głos za drzwiami.Cisnęłam w nie poduszką.Kiedy on się ode mnie odczepi.Nienawidzę go czy on tego nie rozumie!Czy nie rozumie jak mnie zranił ! Czy on nie rozumie ,że już nie mam do niego zaufania...Otworzyłam drzwi od balkonu.Wpuściłam świeżego powietrza.To też mi nie pomogło.Sięgnęłam po coś co musiało pomóc.Wzięłam moją podręczną apteczkę.Wyjęłam to czego potrzebowałam.Emocje mną targały.Nie potrafiłam usunąć słów Maćka : "Zgadnij kto jest celem " .Połknęłam to.Ledwie przeszły mi przez gardło.Powieki zrobiły się cięższe ,a nogi miękkie .Straciłam panowanie nad swoim ciałem .Świat znikł.Ciemność ...
*Oczami Przemka *
Nie wytrzymam dłużej.Stoję cały czas pod jej drzwiami.Wiem,że mi nie otworzy.Nawet na to nie liczę,ale chcę zobaczyć czy u niej wszystko dobrze.Lena i Piotrek cały czas stali koło mnie i błagali ,żebym się uspokoił i dał jej czas.Jednak coś nie pozwalało mi odejść od tych drzwi.Tylko one dzielą mnie od niej,ale nie mam siły by to zrobić.Nasłuchiwałem.Słyszałem jej płacz.Moje serce pękało na kawałki,lecz po chwili stanęło .Huk w jej pokoju i cisza.Zerwałem się na nogi.Widziałem przerażenie w oczach Leny.
-Ada ! Ada do cholery otwórz! -krzyczałem i waliłem pięściami w drzwi 
-Przemek ...-ucięła chwilowo Lena
-Balkon ...balkon! -krzyknąłem i wbiegłem do mojego pokoju
Spojrzałem na drzwi.Podbiegłem do nich i stanąłem na balkonie.Jej był tuż obok.Drzwi były otwarte.Skoczyłem .Szybko popędziłem do drzwi i znieruchomiałem.Ujrzałem Adę leżącą na podłodze,wokół niej krew i paczkę od tabletek.Podbiegłem do niej.
-Ada ! Proszę cię to ja Przemek ! Spójrz na mnie!-mówiłem przez łzy i ująłem ją w ramiona 
Od kluczyłem drzwi od jej pokoju.Piotrek i Lena spojrzeli na mnie ,a potem na leżącą Adę.Lena upadła na kolana i zaczęła rozpaczliwie płakać.Piotrek podbiegł ze mną z powrotem do nieprzytomnej Ady.Zatamowaliśmy krwotok z rozciętej głowy.Lena płakała i wybierała drżącymi rękami numer pogotowia.Co chwilę sprawdzałem tętno.Dlaczego to zrobiła? To wszystko moja wina! Miałem ochotę popełnić samobójstwo.Na szczęście pogotowie przyjechało na czas.Ratownicy wzięli Adę na nosze i włożyli ją do karetki.
-Jadę z nią ! -wskoczyłem do karetki 
-A kim pan jest ? -zapytał ratownik
-Chłopakiem ! Jedźmy już ! -rozkazałem i ruszyliśmy do szpitala 
*Półtorej godziny później *
Ująłem jej dłoń i błagałem ,żeby to nie była prawda.Jej chłodna dłoń i szara bez wyrazu twarz...Cały czas szeptałem do jej ucha ,że wszystko będzie dobrze ,ale ona nie odpowiadała.Leżała nieruchomo podłączona do kilkunastu kabelków.Słyszałem bicie jej serca,ale nie potrafiła mi odpowiedzieć czy wszystko u niej dobrze...Wiedziałem ,że mi nie wybaczy ,ale teraz to ona była najważniejsza.To ja byłem winny temu wszystkiemu! To ja byłem winny temu ,że moja księżniczka tutaj przebywa...nie mam prawa,żeby nazywać ją swoją.Ona nie jest moja...i raczej nigdy nie będzie.Ja nie jestem jej wart zasługuje na kogoś lepszego.Do sali wszedł lekarz.Poczułem jak dotyka mojego ramienia uniosłem wzrok na niego.
-Pana dziewczyna musi być dumna ,że ma takiego chłopaka -uśmiechnął się serdecznie
-Nikt by nie był dumny ze mnie...zraniłem ją i to bardzo...to ja tu powinienem leżeć zamiast niej -uciąłem krótko 
-Proszę pana ! Każdy popełnia błędy ,ale jeżeli ktoś kogoś bardzo kocha to wybaczy -uspokajał mnie
-Ja nie zasługuję na wybaczenie ...-odparłem ,ucałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali
Na krzesełkach ujrzałem Piotrka i Lenę .Tego debila tu nie było i całe szczęście ! Nie miałem najmniejszej ochoty teraz go tu spotkać.Lena spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.Jej oczy były całe w łzach.Piter obejmował ją ramieniem .W końcu zebrałem w sobie siły i wydusiłem z siebie słowa.
-Jej stan jest stabilny.Lekarz powiedział ,że straciła dużo krwi przez co nastąpiło osłabienie organizmu.Zażyła za dużą ilość tabletek ,które mogły dopro
wadzić nawet do ... nie chcę o tym teraz gadać -wyjaśniłem Lenie 
-Kiedy ją stąd wypuszczą ? -spytała załamana Lena
-Jeszcze nie wiem na razie leży nie przytomna.Jeżeli chcesz możesz do niej wejść.-odrzekłem i usiadłem na krzesełku 
-Nie wiem czy to dobry pomysł ...-spojrzał na nią Piotrek
-Idę do mojej przyjaciółki ...ona mnie teraz potrzebuje -ucięła i weszła do sali 
*Oczami Leny *
Serce waliło mi jak oszalałe.Co chwilę spoglądałam na Piotrka,ale w końcu ruszyłam w stronę drzwi.Ocierałam łzy.Nie spodziewałam się ,że kiedyś spotkam ją właśnie tutaj.Zamknęłam je za sobą.Odwróciłam się powoli i ukryłam twarz w rękach nie potrafiłam spojrzeć w tamtą stronę.Ada leżąca tam samotnie.Znów została sama.Ona tego nie znosiła ,ale ja znosiłam ten ból razem z nią.Wtedy kiedy jej rodzice zginęli ...nie chcę o tym myśleć.Żałuję ,że poznała Przemka ,a jeszcze bardziej żałuję tego ,że jest bratem mojego chłopaka.Od kiedy jestem z Piotrkiem myślałam,że żaden facet nie potrafi zranić kobiety w taki sposób.A jednak! Miłość potrafi zbić nas z tropu.Usiadłam koło niej.Nie spojrzała na mnie ...nie mogła.Znikł jej uśmiech i zarumieniona twarz.
-Ada...wiem,że mnie słyszysz ale pewnie nie odpowiesz...chcę ,żebyś wiedziała ,że jestem przy Tobie i Piotrek i Przemek -zamilkłam -Wiem ,że zrobił coś czego nie powinien ,ale uwierz pierwszy raz widziałam prawdziwe łzy faceta ...Możesz mu nie wybaczyć i masz do tego pełne prawo...ale przemyśl to.On teraz bierze chyba już piątą kawę z rzędu i nie robi nic...wpatruje się w ściany korytarza ...Siedział tu przy Tobie przez cały czas dopiero teraz mnie wpuścił -uśmiechnęłam się sama do siebie-Kocham cię jak siostrę i będę tu siedziała dopóki się nie wybudzisz ! -ucałowałam ją w czoło i wyszłam zalana łzami 
-Lenka wszystko będzie dobrze obiecuję ...-przytulił mnie Piotrek i gładził moje włosy 
-Dlaczego to zrobiłeś ?! -zapytałam zrozpaczona lecz nie uzyskałam odpowiedzi -Dlaczego to zrobiłeś do cholery ?! 
-Ja nie chciałem...-odparł z rękami na karku 
-Zobacz co zrobiłeś ! Tego właśnie chciałeś ! -krzyczałam 
-Lenka uspokój się ! -prosił mnie Piotrek 
-Nie Piter ona ma racje...Jestem skończonym idiotą,dupkiem i jakkolwiek byś mnie jeszcze nazwała zgodzę się z tym w stu procentach ...-odparł podnosząc wzrok na mnie-Ale wiem że jej nie opuszczę...na pewno nie będę jak Ci ,którzy kiedy zrobią coś źle uciekają przed konsekwencjami ... Ja taki nie jestem ...
-Przepraszam myślałam ,że ... -uciął mi w środku zdania
-Że co ?! Jestem taki jak Maciek?! Ten głupi zakład on wymyślił ! On chciał ,żeby Ada była u niego dziewczyną na jedną noc ! Rozumiesz ! A ja byłem wtedy kompletnie pijany i nie wiedziałem nawet kiedy na to się zgodziłem ...nigdy na trzeźwym rozumie nie zranił bym Ady ...Jest dla mnie za bardzo ważna ,ale widocznie zasłużyłem sobie na opinię taką jak Maciek...-urwał z łzami w oczach,ale wściekłą miną 
-Nie zasłużyłeś ...-odparłam i przytuliłam się do niego ,a łzy pociekły po naszych koszulkach 
-Wiecie co nie myślałem ,że kiedykolwiek Lena cię przytuli ...jestem zazdrosny ! -uśmiechnął się Piter i przyłączył się do naszego wspólnego uścisku 
-Razem damy radę ...a w ogóle gdzie jest Maciej ? -spytałam 
-Jakoś mnie to nie obchodzi ... -zignorował Przemek 
-Widziałem go w kuchni ,ale był kompletnie pijany więc nie ma co się nim przejmować...Najważniejsza jest teraz Ada ! -odparł Piotrek i pocałował mnie delikatnie 
*10 godzin później *
*Oczami Ady*
Cały czas miałam przed oczami moich rodziców.Widziałam ich wyraźnie.Wyciągali do mnie rękę i prowadzili mnie ku światłu.Po drugiej stronie stała Lena.Tam również było światło ,ale to było bardziej ciemne.Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Ta przerażająca ciemność wokół i dwa światła ,które nie wiem gdzie prowadzą.Spojrzałam na moje ręce.Zaczęły się rozmazywać ,a moje ciało rozpływało się razem z nimi.Kolejne nieprzyjemne uczucie.Zaczęłam biec w kierunku Leny.Próbowałam,ale coś cały czas mnie przyciągało z powrotem.Krzyk też na nic się nie zdał.Nic tylko ciemność ,ja i dwa światła.Chciałam stamtąd wyjść ,ale nie wiedziałam jak...Poczułam ból.Nie był to taki zwykły ból jak po siniaku.Był coraz silniejszy gdy starałam się otworzyć oczy.Ujrzałam blask.Oślepiło mnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Nie miałam siły na jakikolwiek ruch.Z wielkim bólem przekręciłam głowę w stronę zamazanej sylwetki,która była koło mnie.Lekko jęknęłam z bólu.Podniosła głowę do góry.Zobaczyłam kilkanaście kabelków przyłączonych do mojego ciała.Postać podeszła bliżej.Kiedy się nade mną nachyliła poczułam jak coś mokrego spadło na moje czoło.To była łza.Kilka łez i po chwili jej twarz koło mojej.Lena ! Tak to ona.Płakałam ze szczęścia.Czułam ją i widocznie ona też mnie czuła.Gdy trwałyśmy tak wtulone w siebie zauważyłam na mojej ręce bransoletkę,ale nie takie jakie są w moim ulubionym butiku.Ta była inna.Coś było na niej napisane.Przeczytałam a moje serce przyśpieszyło ."Szpital w Kołobrzegu.Pacjent numer 1458".Moje ręce opadły z sił.Lena to poczuła.Spojrzała na mnie ,a moje oczy przypominały pięciozłotówki.
-Lena gdzie ja ...-ucięła mi w środku zdania 
-Spokojnie ! Jesteś w szpitalu...chciałaś popełnić samobójstwo i uderzyłaś o kant łóżka...-wyjaśniała po kolei przyjaciółka 
-Jakie samobójstwo ?! O czym ty w ogóle mówisz ?! -zapytałam przerażona
-Niczego nie pamiętasz?...Połknęłaś tabletki na uspokojenie tyle,że w za dużej dawce ...Gdyby nie Przemek to ...Nawet nie chcę o tym myśleć...-odparła ściskając moją dłoń 
Chwila,chwila...Czy Lena mówi na poważnie ? Ja i samobójstwo ...To nie jest realne ...chyba,że ...no tak ! Zakład...Przemek...niedoszły pocałunek...drżące ciało...miękkie nogi...ciemność.Czy ja śnię ? Marzę o tym ,żeby Lena w tym momencie zaczęła się śmiać i powiedziała ,że to tylko taki głupi żart.Momentalnie zaczęłam mrugać oczami.Nic nie pomogło.To był świat rzeczywisty ,a ja  chciałam popełnić samobójstwo.Co mi w ogóle strzeliło do głowy ?! Powoli uniosłam moją dłoń i dotknęłam miejsca bólu.Poczułam coś szorstkiego.Bandaż...Musiałam mocno przywalić głową...Auuu co za ból ...
-Pójdę po lekarza...-odparła Lena i wyszła z sali 
Musiałam wiedzieć co się ze mną stało wtedy kiedy już nic nie pamiętałam.Poczekałam przez dłuższą chwilę na Lenę .Nie przychodziła.Postanowiłam sama się po nią wybrać.Powoli pozbierałam się i usiadłam na łóżku. Odczepiłam te wszystkie ustrojstwa ode mnie i powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.Otworzyłam je.Nie spodziewałam się jego tutaj.Siedział na krzesełkach ze spuszczoną głową.Łzy napłynęły mi do oczu kiedy zobaczyłam w jakim jest w stanie.Nie wiem ile mnie nie było na tym świecie ,ale przeczuwam ,że długo ...Zrobiłam krok do przodu.Podniósł wzrok na mnie.Jego oczy zabłysły i wstał z krzesełka jakby go parzyło ...Na jego policzkach pojawiła się łza.Nie wierzyłam w to ,że kiedyś zobaczę płaczącego faceta.
-Ada to ty ? -szepnął 
-Mhmm-odparłam kiwając twierdząco głową 
-Mogę ? -zapytał i rozłożył ręce 
-Jeszcze się pytasz-bez większego namysłu wtuliłam się w Przemka
Zaciągnęłam się zapachem jego perfum.Moczyłam mu koszulkę moimi łzami,ale nie potrafiłam się od niego odkleić .Spojrzałam w jego oczy . Poczułam jak nogi zamieniają się w watę ,a ciało traci na siłach.Lekko pochyliłam się w jego stronę.Straciłam panowanie nad swoim ciałem.Przemek przytrzymał mnie na swoich ramionach.
-Ada co jest ? -zapytał przerażony
-Nic po prostu trochę słabo mi ...-starałam się mówić mniej drżącym głosem z przerażenia
-Trochę ? Chodź tutaj ... -wziął mnie na ręce 
-Przemek ja ... -uciął mi zdanie
-Już nic nie mów -uśmiechnął się i położył mnie na łóżku szpitalnym 
-Nie chcę tu być ...zabierz mnie stąd -odparłam 
-Proszę Ciebie wytrzymaj jeszcze tutaj ...-jego oczy wymierzyły swój cel na moje
-Nie potrafię ...mógłbyś mi powiedzieć co się stało ...no wiesz wtedy ? -spytałam niechętnie
-Na pewno chcesz to wiedzieć ? -spytał 
-Na pewno ... -rzekłam i zamieniłam się w słuch 
-Wtedy kiedy tak cholernie cię zraniłem poszłaś do góry i zakluczyłaś się w swoim pokoju...-przerwałam mu
-To już wiem ...proszę nie przypominaj mi o tym -poprosiłam go 
-Usłyszałem hałas  i pobiegłem do siebie.Wskoczyłem na balkon i zobaczyłem Ciebie leżącą na podłodze w kałuży krwi i tabletkami w ręce.Lena wezwała karetkę i tak znalazłaś się tutaj.Spałaś dobre 11 godzin...-skończył opowiadać-Dlaczego to zrobiłaś ? 
-Przemek ...to nie jest takie proste ...ja działałam pod wpływem emocji.Na prawdę nie chciałam się zabić...uwierz mi -łzy spływały bez przerwy po moich policzkach
-Wierzę ...Ada -chwycił moją dłoń -Wiesz dobrze ,że uciekanie od problemu nic nie daje.Dlatego chcę to mieć już za sobą ...Ten zakład to prawda.Maciek wymyślił,że który pierwszy cię pocałuje ten wygrywa,ale uwierz ja byłem wtedy kompletnie pijany i nie wiedziałem co robię.Tak wiem! To nie zmieni faktu ,że jestem zakłamanym dupkiem,gnojem i tak dalej.Zasługuje na to.Zraniłem Ciebie ,a najbardziej zabolało to ,że cię mogłem stracić.Nie zasługujesz na mnie ...zasługujesz na kogoś  lepszego ...-mówił szczerze 
-Przemek ja ... -urwał mi znów
-Ada na prawdę mów co o mnie chcesz ,bo w stu procentach na to zasłużyłem i będę się z tym zgadzał do końca mojego życia
-Ale Przemek ...-nie pozwolił mi dojść do słowa
-Jeżeli chcesz żebym odszedł to odejdę i już mnie więcej nie zobaczysz obiecuję ! -przyrzekał trzymając moją dłoń
-Przemek do cholery ! -warknęłam na niego 
-Co ? -spytał zdziwiony 
-Chcę zacząć wszystko od początku...tak jak to powinno być -uśmiechnęłam się do niego
-Na prawdę ? -spytał,a ja kiwnęłam twierdząco głową -W takim razie ...Hej Przemek jestem ! 
-Ada miło mi ! -pierwszy raz od pobytu tutaj zaczęłam się śmiać -Przepraszam ,że zepsułam wam wakacje ...
-Dziewczynko mam zawołać psychologa ?! Nic nam nie popsułaś .Jeszcze całe pięć dni przed nami,a poza tym najważniejsze ,że nic Ci nie jest-wyjaśnił ,a w tym momencie do pokoju weszła Lena z lekarzem
-Widzę ,że już pogodziłaś się z chłopakiem -uśmiechnął się do mnie lekarz
-Wie pan trudno byłoby nie -odpowiedziałam z równie szerokim uśmiechem -Przepraszam ...kiedy będę mogła stąd wyjść ? 
-Pani wyniki z godziny na godzinę są coraz lepsze i myślę nawet o wypisaniu pani dzisiaj,jeżeli będzie pani obiecywać ,że już więcej pani tego nie zrobi i będzie pani na siebie uważać -odparł lekarz czytając moją kartotekę  
-Już my tego dopilnujemy -powiedzieli chórem Przemek i Lenka 
-Ma pani wspaniałe osoby wokół siebie ... -powiedział wychodząc z mojej sali 
-Ada przepraszam za tego chłopaka,ale wiesz...-urwałam mu 
-Dziękuję ,że się o mnie troszczysz -wtuliłam się w niego z całej siły 
-Ehemm !Ja też się o Ciebie troszczę -przytupnęła Lena i po chwili znalazła się w moich ramionach 
-Ja pierdole ! Ty żyjesz ! -krzyknął Piter wchodząc do sali i przytulił mnie do siebie
-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz ! -uśmiechnęłam się do niego 
-To co ja będę szła po wypis,a wy sobie pogadajcie -powiedziała moja przyjaciółka i wyszła z sali 
-Ada ja wiem ,że pewnie jesteś wykończona ,ale mam do Ciebie prośbę ... -powiedział nie pewnie Piotrek 
-Zamieniam się w słuch ...-uśmiechnęłam się 
-Musisz mi w czymś pomóc ,ale to jak wyjdziemy z tego miejsca -odparł i wyszedł z sali 
-A temu o co chodziło? -zapytałam Przemka
-Nie wiem .Od czasu przyjazdu chodzi jakiś nieogarnięty ...-wyjawił Pawlicki 
-On zawsze jest nieogarnięty!Teraz widać ,że coś go gryzie tylko ciekawe co ... -ucięłam i zaczęłam szykować się do wyjścia 
Nigdy nie pomyślałabym,że będę miała tyle wspaniałych osób wokół siebie.Wiem...może za szybko wybaczyłam Przemkowi ,ale nie potrafię się długo na niego gniewać...szczególnie po tym ,że uratował mi życie.No może najpierw w pewnym stopniu pochylił mnie do pomysłu o samobójstwo ,ale chcę to odsunąć w niezapomniane .Tak jak i tę resztę naszych sprzeczek .Uwielbiam kiedy się uśmiecha,a kiedy zobaczyłam w jakim jest stanie i jak przy mnie się popłakał to moje serce zrobiło się miękkie.Ogólnie to ,że powiedział ,że jest moim chłopakiem żeby być przy mnie było słodkie,ale głupie.Wybaczyłam mu ten cały zakład ,ale niech wie ,że naciągnął nić mojego zaufania.Mam nadzieję ,że jej nie przerwie i o co w ogóle chodziło Piotrkowi ?! Nie zrozumiałam czemu kiedy pytał się mnie o pomoc ,aż tak się denerwował ...hmmm....Na razie chcę tylko dotrzeć do naszego domku.Od bandażowali moją głowę.Szwy jeszcze w niej pobędą do końca naszego wyjazdu,ale cóż...To kara za moją głupotę.Lekarz powiedział ,że mogę robić wszystko jak najbardziej normalnie,byleby tylko nie zakazić rany.No czyli ująć to w krótki sposób ..."Wszystko dobre co się dobrze kończy"

------------------------------------------------------------------------------------------
No to kochani :) Kolejny rozdział i mam nadzieję że wam się spodoba.Dziękuję za szczere komentarze pod poprzednim postem.Wszystkie wzięłam sobie jak najbardziej do serca.Piszcie wszystko co sądzicie o blogu ? Może coś byście w nim zmienili ?Chętnie posłucham waszych opinii na ten temat :) I oczywiście czekam na kolejne komcie i odwiedziny.Uwierzcie to bardzo motywuje ,szczególnie przy moim lenistwie  :) Pozdrawiam i czekam też na wasze nowinki <3


środa, 5 lutego 2014

"Mów szeptem ,jeśli mówisz o miłości "

Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę.Znaczy się ja leżałam ,a on "wisiał" nade mną i patrzył swoimi pięknymi oczami.Widziałam cień uśmiechu na jego twarzy,ale trochę niepokoju.Nie wiem czym było wywoływane to drugie.Może tym ,że przed chwilą udawałam ,że się topię.Nie...to nie było to ! Kiedy tak rozmyślałam usłyszeliśmy głosy dobiegające za nami .
-No pocałuj ją w końcu ! -krzyknął Piter 
-Gorzko,gorzko ! -zaczęła skandować Lena 
-Blee..-odparłam krótko i lekko odepchnęłam Przemka 
Wstałam,otrzepałam piasek z mojej mokrej sukienki i ruszyłam w stronę domku.Lena spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym "Coś ty zrobiła " ,ale nie chciałam jej niczego tłumaczyć.Obejrzałam się na chwilę i zobaczyłam ,że starszy Pawlicki był tak zdezorientowany tą sytuacją ,że dopiero co wstał z plaży.Uśmiechnęłam się krzywo do siebie.Chciałam tego ...Nie!Przecież on był tylko bratem chłopaka mojej przyjaciółki ! To zbyt skomplikowane ... Ruszyłam przed siebie chcąc znaleźć się pośród czterech ścian mojego małego pokoju.
*Oczami Przemka *
Nie wiedziałem co się przed chwilą stało.Jakby ktoś wymazał mi ten moment z pamięci.Chciałem ją pocałować i widocznie ona też tego chciała tylko dlaczego tego nie zrobiła ? Mam nadzieję ,że nic nie wie o sprawie z Maćkiem.Wtedy byłbym u niej przekreślony na zawsze.Chciałbym ,żeby w ogóle do tego zakładu nie doszło!To on na niego wpadł ,a ja głupi dałem się w to wciągnąć.Uhh...Nie potrafię spojrzeć na swoje odbicie.Jestem skończonym idiotą.Jak mogę ranić osobę na której mi cholernie zależy ? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Piotrek.
-Stary ! Chyba coś nie tak z twoim odświeżaczem do ust -szydził ze mnie 
-Odwal się ode mnie ! -odrzekłem i odepchnąłem go na tyle mocno ,że upadł na piasek 
-Hej chłopaki spokojnie ! -uspokajała nas Lena 
-Weź się nie wpierdzielaj w sprawy pomiędzy mną a nim ! -warknąłem na nią i poszedłem do pokoju
-Gdzie ekipa ? -zapytał nic nie świadomy Maciek 
-Ty się z choinki urwałeś czy jak ?! -ucięła krótko Lena i weszła do domku
-A tej co jest ?! -zapytał jak oniemiały 
-Maciek idź podrywaj laski na pomoście to Ci wychodzi najlepiej ! -odwarknął Piotrek i pobiegł za Leną 
*Oczami Ady*
Ułożyłam się na parapecie i przytuliłam do siebie moją poduszkę.Nie chciałam nikogo teraz widzieć! Pierwszy raz od dłuższego czasu chciałam pobyć sama.Naszła mnie ochota na bieg.Jednak nie znałam tej okolicy.W sumie kilka rundek po promenadzie nie jest złym rozwiązaniem.Nie myślałam ,że już w pierwszy dzień mojego wypoczynku będę się katować no ,ale cóż widocznie było to nieuniknione w takiej sytuacji.Cały czas miałam jego twarz...ale nie tą twarz z słodkim uśmiechem tylko tą z przed paru minut.Tą która mną tak wstrząsnęła ,że go nie pocałowałam ...Nie chcę o tym myśleć ,ale coś było nie w porządku.Ubrałam moje neonowe buty i zbiegłam na dół.Piotrek spojrzał na mnie miną ,która mówiła "Czy ciebie porąbało ? " ,ale postanowiłam tak jak zawsze to olać i poszłam w stronę kuchni.Lena stała przy blacie i przyrządzała sałatkę.Spojrzała na mnie identycznym wzrokiem jak jej chłopak.Zza drzwi wyłonił się Maciek.Uśmiechnął się jako jedyna ze spotkanych mi osób.
-Widzę ,że mamy biegaczkę w naszej ekipie -uśmiechnął się i stanął bliżej mnie
-Tak a co ? Coś Ci nie pasuje ? -spytałam z sztywnym uśmiechem 
-Nie tylko ...Ja też lubię biegać.Mogę iść z Tobą ? -zapytał i poruszył brwiami 
-Ty biegać ! Chyba po ciasto czekoladowe i z powrotem -zaśmiała się jego siostra
-Przestać ją wkręcać ! -Piter ze śmiechu trzymał się za brzuch 
-Za pięć minut bądź na dole jeżeli chcesz biegnąć ze mną -uśmiechnęłam się do niego co wyraziło zaskoczenie u osób w kuchni 
Spoglądałam na zegarek.Jeszcze jedna minuta.No nareszcie ! Koło mnie stał Maciek z "rogalem na buzi:".Wyczuwałam ,że nie podoła zadaniu ,ale nie chciałam psuć jego planu podrywu.Na mnie on całkowicie nie działał.Ruszyliśmy promenadą i rozmawialiśmy oczywiście o nim.Nic tylko ja,ja i ja... No ale musiałam to wytrzymać ,bo wiedziałam,że to może tylko mu odpowiedzieć na to ,że nie ma u mnie szans.Biegliśmy tak dopiero 10 minut ,a Maciek był cały mokry.Po chwili zapytał ...
-Po co to robisz? 
-W sensie co ? -zapytałam patrząc w odległy park 
-Biegasz ... -uśmiechnął się sztywno 
-Zaczęłam biegać po tym jak ...nie ważne -odparłam beznamiętnie i biegłam dalej 
-Hej mi możesz wszystko powiedzieć przecież jestem twoim Tarzanem nie pamiętasz - wspomniał co wywołało na mojej twarzy szczery uśmiech 
-Biegam po to żeby zapomnieć o śmierci rodziców ...Jesteś z siebie dumny ,że wiesz ? A teraz idź zarywać do innych napalonych lasek -burknęłam pod nosem ,a w oczach poczułam łzy 
-Przykro mi ...Wiesz Ada jesteś pierwszą osobą ,której to mówię ...-poczułam jego rękę w mojej talii 
-Maciek uwierz na mnie to nie działa ! Nie jestem jedną z tych dziewczyn ,które lepią się do Ciebie,bo jesteś żużlowcem !-zaparłam się rękami ,ale on nadal trzymał mnie w miłym uścisku 
-Ale ty nie jesteś taka jak inne ! Ty jesteś wyjątkowa ! Zrozum od kiedy cię poznałem staram zmienić to co we mnie złe ...-westchnął głęboko 
-Za to ty jesteś taki jak inni faceci zależy wam tylko na jednym! -warknęłam i poczułam jego ciało przybliżające się coraz bardziej 
-Ja nie jestem taki jest Przemek-odparł z nieswoją miną 
-Słucham ? -spytałam zaskoczona 
-No tak ! W sumie to niby po co ten cały wyjazd do Kołobrzegu ? -spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem 
-Nie interesuje mnie to Maciek ! Po prostu ...-nie mogłam dokończyć zdania 
-Po prostu co ? -zapytał 
-Po prostu ... potrzebuję kogoś przy kim będę czuć się bezpiecznie-bez większego namysłu przytuliłam go 
-Na mnie zawsze możesz liczyć -szepnął gładząc moje włosy 
-Przepraszam ,że pomoczyłam Ci twoją bluzę -uśmiechnęłam się ocierając łzy 
-Już tak była mokra od potu ...To skoro jesteśmy ze sobą szczerzy to muszę Ci coś powiedzieć ...-zatrzymał się na chwilę 
-Słucham ... -odparłam lekko podirytowana odpowiedzią 
-No bo wiesz ... nie umiem biegać i nawet tego nie lubię -wyszczerzył się odsłaniając swoje białe zęby 
-Zauważyłam -zaśmiałam się choć wyczuwałam ,że chciał powiedzieć coś innego 
-To co wracamy do naszej ekipy ,bo wiesz dzisiaj ma być niby impreza przy ognisku -uśmiechnął się 
-Chętnie ! -ponownie się uśmiechnęłam i pociągnęłam go za sobą 
Nigdy nie spodziewałabym się takiej szczerości po osobie jaką jest Maciek.W sumie to z nikim mi się tak dobrze nie gada jak z nim.No oprócz Leny.Jest dobrym przyjacielem ,ale tylko i wyłącznie nim.Nikim więcej !Jednak kiedy mówił o tym ,że nie umie biegać jego twarz przypominała minę Przemka przed tym zanim go odepchnęłam.Może mi się wydaje...Przecież Janowski ma do mnie zaufanie a ja do niego.Mam tylko nadzieję ,że nie wpadnę przez niego w kłopoty.No tak ! Cała ja ...znów wymyślam czarne scenariusze.On nie nadawał by się do mafii lub coś w tym rodzaju.Jest za miękki jak na człowieka ,który potrafi pozbawić kogoś życia.Biegliśmy przed siebie.Wstąpiliśmy jeszcze po lody.Kocham takie jedzenie!Byliśmy blisko naszego domku kiedy coś na chwilę mnie zatrzymało.Przemek stał na pomoście wpatrując się w horyzont.Zauważył nas...Nie przejęło mnie to ...Ruszyłam razem z Maćkiem do domku.Nie chciałam go widzieć nie wiem dlaczego ...przecież był dla mnie osobą bez której nie można żyć.Pomogłam Lenie i Piotrkowi przygotować wszystko do imprezy.Oczywiście Piotrek ruszył już do sklepu po zapas alkoholu jednak Lena go powstrzymała.Odetchnęłam z ulgą ! Nie chciałam wyjść na taką ,która nie pije.Przez ten cały czas Przemek nawet nie zajrzał do nas.Już nie mówię o pomocy przy kolacji.Maciek go wyręczył.Po półtorej godzinie spędzonej w kuchni wyszliśmy na plażę i ustawiliśmy drewno zebrane przez chłopaków w pobliskim lesie.Podpaliliśmy je i usiedliśmy wokół.Wszyscy oprócz gościa ,któremu widocznie trzeba wysłać zaproszenie.No cóż ! Nie chciałam przejmować się jego dziecinnym zachowaniem.Spędziliśmy miły wieczór.Na niebie pojawiły się gwiazdy.Zrobiło się trochę chłodno,ale Maciek od razu to zauważył.Okrył mnie swoją bluzą.Piotrek zrobił to samo swojej dziewczynie.
-Uwielbiam patrzeć w niebo,a wy ? -spytał Piter spoglądając na nas
-Jakiś ty romantyczny Piotruś ! -zaśmiałam się 
-Ej nie obrażaj mojego Romeo -zaśmiała się Lenka 
-Przepraszam Julio ! -i znów śmiech 
-Przemek chodź do nas ! -krzyknął Maciek widząc przechodzącego w oddali Pawlickiego
-Ej stary ! -krzyknął ponownie Piotrek 
-Co mu jest ? -zapytała Lena 
-Nie wiem pójdę z nim pogadać -odrzekł Maciek i ruszył za nim do domku 
*Oczami Przemka*
Oni nic nie rozumieją ! Nie czuję się dobrze w jej towarzystwie kiedy wiem co robię! Nie znoszę Maćka za te jego chore pomysły.Jeszcze jak jest pijany ! A ja głupi jak się upiję to wszystko mi można zrobić ! Zamknąłem za sobą drzwi ,ale po chwili ponownie się otworzyły.Obejrzałem się za ramię.Ujrzałem Janowskiego .Podszedłem do niego bliżej i przycisnąłem go do ściany.W końcu go puściłem .
-Co ty robisz idioto ! -warknął na mnie 
-Idioto? Co ty niby robisz ! Chcę zakończyć ten cholerny zakład ! -wrzasnąłem na niego 
-Wiedziałem ,że jesteś słaby ,ale żeby poddać się po pierwszym dniu wyjazdu ! -uśmiechnął się szyderczo 
-Posłuchaj do żadnego zakładu nie doszło okej ? ! -podszedłem do niego bliżej i chwyciłem za koszulkę 
-Boisz się ,że złamiesz serce lasce ,która straciła rodziców czy boisz się ,że to ja pierwszy ją pocałuję ? -kpił sobie ze mnie 
-Odszczekaj to psie ! -krzyknąłem i rzuciłem się na niego z pięściami 
-Odpierdol się ode mnie! -wrzasnął kiedy nie miał sił się bronić 
-Odwołuję ten pieprzony zakład ! Kocham ją i nie chcę jej stracić ! -odparłem kiedy zobaczyłem jak Janowski jest zalany krwią 
-Jakie to wzruszające ! -odparł i wymierzył mi cios w twarz
W tym momencie do domu weszła Ada.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie.Uniosła wzrok na Maćka.Podeszła do mnie w panice i pomogła wstać .
-Co ty mu zrobiłeś debilu ! -wrzasnęła na niego i spojrzała na mnie 
-On też nie jest bez winy kochana ! -otarł ręką usta i zmazał z nich krew 
-Słucham ?!Przemek o czym on mówi ? -spytała patrząc na mnie 
-Ja...-urwałem na dłuższą chwilę 
-No może teraz jej powiesz o naszej tajemnicy co ? -zapytał z kpiącą miną 
-Jaka tajemnica ?-zapytała roztrzęsiona całą sytuacją 
-Nasz zakład ...a zgadnij kto jest celem -zaśmiał się szyderczo 
-Ada ja nie chciałem ... -odrzekłem ,a ona  wymierzyła mi cios w twarz 
-Widać ,że laska nie lubi takich kłamców jak ty ! -podeszła do niego i zrobiła to samo
Pobiegła na górę i zatrzasnęła drzwi.Spojrzałem ostatni raz na Maćka i odepchnąłem go.Do domku weszli Piotrek i Lena.Ich wzroki zmierzyły nas.Wiedziałem ,że tak łatwo się nie wymigam u mojego brata ,ale nie chciałem dzisiaj dalej tego drążyć.Już dość osób zraniłem,a szczególnie jedną...Adę.Poszedłem do góry i zakluczyłem drzwi.Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach i wtedy dopiero pomyślałem "Co ja najlepszego zrobiłem ?!"ale już było za późno .

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem ,że pewnie straciliście do mnie zaufanie przez moją długą nieobecność.Więc tu z tego miejsca pragnę was serdecznie przeprosić za to wszystko.Mam nadzieję ,że długo nie będziecie się na mnie gniewać,a w ramach przeprosin każda osoba dostanie zdjęcie co wy na to? :) Piszcie w komciach jak wam się podoba mój nowy rozdział i imię i nazwisko swojego faworyta oczywiście żużlowego :D Życzę miłego czytania :)