piątek, 13 grudnia 2013

Życie jest jak jajko niespodzianka

Drogi pamiętniczku !

Dzisiaj wracam do Polski.Strasznie się cieszę,bo w końcu zobaczę moją ciotkę i oczywiście Lenę.Ona ma do mnie coś ważnego co sprawia ,że jeszcze bardziej denerwuję się przyjazdem.Przede mną jeszcze wiele kilometrów do przejechania moim ślicznym maluchem.Mam nadzieję,że nie będę przeszkadzała na autostradzie,bo niestety nie jest to młody samochód :-) No a już na pewno najgorsze będzie znalezienie nowej pracy i zaczęcie dorosłego życia.

"Nareszcie w domu"-pomyślałam kiedy wsiadłam do autka.Wpakowałam moje torby do bagażnika i ruszyłam przed siebie.Przez większość drogi padło.Postanowiłam zadzwonić do Leny.
-Hej kochana!Co tam słychać u mojej Brytyjki ?-zaśmiała się
-A w porządku za 4 godziny powinnam być w Wrocku-próbowałam mówić bez brytyjskiego akcentu
-To mam nadzieję,że wpadniesz do swojej przyjaciółki na nockę.Pooglądamy sobie jakieś horrory i najemy się kwaśnych żelek-zaproponowała
-Chętnie ,bo akurat ciocia pojechała z wizytą do dziadków !No i obgadamy tą ważną sprawę-uśmiechnęłam się do słuchawki
-No tak...wiesz co muszę otworzyć.Pa -odpowiedziała
-Pa-usłyszałam męski głos i dźwięk kończący rozmowę
Kiedy odłożyłam telefon zauważyłam samochód przede mną.Nie zdążyłam wyhamować i z całym impetem uderzyłam w jego tył.Zrobiło się ciemno przed oczami.Na chwilę przestałam oddychać.Usłyszałam głosy w mojej głowie.Otworzyłam monotonnie oczy i zobaczyłam chłopaka schylającego się nade mną,który pochylał się coraz niżej.
-Get out !-ze strachu odepchnęłam go
-Przepraszam ...Sorry...I want help you-odrzekł myśląc ,że nie umiem polskiego
-Nie potrzebuję pomocy !Widzisz żyję !-oburzona wstałam
-Pomogę Ci ...-powiedział z uroczym uśmiechem
-Nie potrzebuję rycerza na białym koniu -odparłam próbując oderwać wzrok od jego tęczówek i przekręciłam kluczyki w stacyjce.Niestety nie odpalił.
-Ale nowego silnika na pewno księżniczko...-zaśmiał się
Wściekła wysiadłam z samochodu na deszcz.W sumie to z byłego samochodu.Wzięłam moje torby.Chwila...jak on mnie nazwał?! Księżniczką?! Kopnęłam w oponę i szłam szosą przed siebie.Byłam zbyt nabuzowana by myśleć o tym ,że właśnie przemakam do słuchej nitki ,a przede mną jeszcze dobre 6 godzin drogi na piechotę.W dodatku wieczorem.Kiedy moje serce zaczęło bić jak oszalałe zobaczyłam ,że jedzie za mną to samo auto w ,które uderzyłam.To był on.Ale szłam dalej ! Nie chciałam go widzieć...choć w sumie ten jego uśmiech i piękne oczy nie były takie złe...co ja wygaduje chciałam jak najszybciej usunąć go z moich myśli .Lecz nie było to takie proste.Podjechał bliżej mnie i wyhamował.Obejrzałam się ,a on uchylił drzwi od swojego auta.Spojrzał na mnie wzrokiem ,który mówił " Czy ty oszalałaś ?! " .Ale ja nadal próbowałam wymijać jego wzrok.W końcu zapytał.
-Podwieźć cię gdzieś księżniczko ? -spytał z lekkim uśmiechem 
-Po pierwsze nie księżniczko ,a po drugie nie wsiadam z obcą osobą do auta.Przejdę się!-odrzekłam stanowczo 
-Masz zamiar iść w tej ulewie ? -zapytał podnosząc jedną brew do góry 
Rzeczywiście byłabym idiotką gdybym szła dalej z przekonaniem ,że nie skończę w szpitalu z zapaleniem płuc.Spojrzałam na niego i wsiadłam do auta.Zamknęłam drzwi .
-Podobno nie wsiadasz z obcymi osobami do samochodu ...-poruszył znów brwiami 
-A co? Mam wysiąść ? -spytałam stanowczo chwytając za klamkę 
-Nie...No to w takim razie ja jestem Przemek ! Miło mi ! A ty ? -powiedział to jak małe dziecko 
-Ja mam na imię Ada i proszę cię o podwiezienie na najbliższy dworzec -uśmiechnęłam się
-Dlaczego ? -spytał i spuścił smętnie głowę 
-Bo jadę na noc do przyjaciółki do Wrocławia ,a później idę mieszkać do ciotki -odpowiedziałam z lekką złością 
-Dobrze nie denerwuj się ...ale nie sądzę żeby pociągi jechały o tej godzinie i w taką pogodę -uśmiechnął się dając mi kolejny argument po to żebym spała u niego 
-Masz mnie zamiar dalej denerwować ?!-spytałam rozdrażniona 
-Nie po prostu pomyślałem ,że może ... -nie zdążył dokończyć 
-Może co ? Pojadę do twojego domu i będę tam spała ?! -zapytałam zdziwiona
-W sumie to mieszkam w Lesznie ,więc z rana byś pojechała do Wrocka ... -odpowiedział szczerze
- To źle myślałeś! Nie śpię u kogoś kto hamuje przede mną żeby mnie zabić -burknęłam ze złością
-Masz dziwne zasady co do nowych znajomości !-zaśmiał się -Poza tym to ty we mnie specjalnie wjechałaś!
-Niby po co miałabym to robić ?!-spojrzałam na niego jak na idiotę
-W końcu na tyle mojego auta pisze nazwisko P.A.W.L.I.C.K.I. i pewnie chciałaś żeby reanimował cię przystojny żużlowiec ! -spojrzał na mnie literując swoje nazwisko 
-I myślisz że rozwaliła bym moje kochane autko dla kogoś kto beznadziejnie jeździ w kółko .To mylisz się !-zaśmiałam się 
Chciałam go wkurzyć a wiedziałam ,że to określenie go z irytuje.On jest żużlowcem ?Słyszałam coś o tym sporcie od Leny w końcu to jej najukochańszy sport ,a poza tym jej brat to Maciek ,który też jest tym całym "żużlowcem".Nie byłam z siebie dumna ,bo oceniłam ten sport z góry.W ogóle nie wiedząc o co w nim chodzi,ale przynajmniej chciałam ,żeby on przestał uważać że specjalnie spowodowałam ten wypadek tylko po to by zbliżyć się do jego pełnych ,cudnych ust...Uhh .Nie te usta nie były takie wspaniałe były zwyczajne.
-Czyli uważasz że żużel to tylko beznadziejna jazda w kółko?-spytał po krótkiej chwili ciszy 
-Wiesz ...przepraszam Cię -powiedziałam to szeptem i dość nie wyraźnie 
-Słucham ?-zapytał żebym powtórzyła
-I'm so sorry ! Ok !- wykrzyczałam na całego busa 
-Takich przeprosin jeszcze nie słyszałem księżniczko ... -spojrzał na mnie swoimi tęczówkami 
-Zadowolony ? Skoro tak to mógłbyś coś wspomnieć o tym całym "żużlu" ?-zapytałam z ciekawością
-Ty nic o tym nie wiesz ! Prawda? -spytał poruszając charakterystycznie brwiami 
-No w sumie wiem tyle co powiedziałam -odrzekłam i skupiłam się na jego opowieściach 
Co kilka minut otwierałam buzię ze zdziwienia.Przemek opowiadał o żużlu jakby był to narkotyk ,którego raz spróbujesz i później nie możesz przestać.Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś kto miał tak trudną przeszłość...w sumie oprócz mnie ,ale ja to zupełnie inna sprawa.On to robił z pasją.Przyjeżdżał na każde treningi,jeździł na różne mecze ,by później startować w najwyższej klasie rozgrywek.A ja głupia nazwałam ten sport "beznadziejną jazdą w kółko",a on gdy staje pod taśmą wie ,że może stracić życie.Niestety przestał opowiadać.Dojechaliśmy na miejsce.Dworzec w Lesznie nie napawał mnie optymizmem.Wszędzie było mokro.Spojrzał na mnie i uśmiechnął.Później chwycił moją rękę.Przez moment uległam,ale już po chwili wyrwałam mu moją dłoń.
-Nie bój się -odrzekł i chwycił moją rękę ponownie
Tym razem uległam całkowicie.Wyjął długopis i coś napisał na mojej ręce.Spojrzałam na nią gdy wyszłam z auta.Widniało tam jego imię i numer telefonu.Uniosłam wzrok na niego.
-Zadzwoń do mnie w razie gdyby twój pociąg nie przyjechał -uśmiechnął się
-Raczej nie skorzystam !-wzięłam moje torby i poszłam do kas 
Jak to żadne pociągi nie jadą ? Przecież miałam jechać do Leny.Wyjęłam telefon i poinformowałam ją że zostaje w hotelu w Lesznie.Rozważałam decyzję.Przemek czy hotel ...wiem wiem ,jak zawsze świeciłam głupotą .Porównałam właśnie kogoś z kim czuję się bezpiecznie i coś co w ogóle nie wiedziałam gdzie jest.Nie chętnie wybrałam pierwszą opcję.Jeszcze raz przeczytałam numer i wystukałam go na ekranie mojego telefonu.Miałam cichą nadzieję ,że nie odbierze.Niestety odebrał po pierwszym sygnale.
-Z tej strony Przemek ! Słucham ? -odparł przez słuchawkę
-Hej tu Ada ! Mógłbyś ...-nie dokończyłam
-Za chwilę będę-odrzekł i rozłączył się
Chyba w samochodzie miał "power" czy coś w tym stylu,bo pojawił się pod dworcem w bardzo szybkim czasie.Wsiadłam ponownie do jego busa.Poczułam jego spojrzenie na twarzy.W końcu odezwał się.
-Myślałem ,że już nie zadzwonisz .-uśmiechnął się uroczo 
Nie wiem dlaczego ,ale uśmiechnęłam się do niego.Coś spowodowało ,że chciałam być koło niego.Coś co nazywa się "moim życiowym pechem ".

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Cieszę się, że tutaj wpadłam :)
    Okoliczności pierwszego spotkania Przemka z Adą - epickie xD Ich rozmowa, przekomarzanie się i przemkowa "księżniczka" mnie totalnie rozbroiły ;)
    Bardzo fajnie wykreowałaś postaci. Szczególnie Pawlickiego. Arogancki, pewny siebie, bezinteresowny i z poczuciem humoru - ma wszystkie cechy, które lubię u facetów :D
    Poza tym od razu widać, że Pawlicki spodobał się Adzie. Gdyby było inaczej, zapewne zignorowałaby jego propozycję noclegu i zapewne zaczęłaby błądzić po ulicach Leszna w poszukiwaniu jakiegoś hotelu. A tak, zaufała mu :)
    Zresztą on też musi być nią zainteresowany. Inaczej by ją zupełnie olał. Pawlicki zwrócił na nią uwagę już w momencie wypadku. Gdyby za kierownicą siedział ktoś inny, pewnie Przemek dałby mu w twarz albo przynajmniej posłałby mu piękną wiązankę za skasowanie tyłu xD
    Zainteresowałaś mnie :) Dlatego też niecierpliwie czekam na następny rozdział. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, że Ada jest taka wojownicza. :3 Spotkanie wyszło mistrzowsko. :D
    Czyżby Przemuś czekał w pobliżu dworca? Czyżby spodobała mu się dziewczyna? Kreacja pewnego siebie Przemka, ale z pasją mnie kupiła.
    Czekam na następne rozdziały, wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy na the-first-life.blogspot.com. :)

      Usuń
  3. Uh dotarłam na Twoj kolejny blog i nie żałuję!
    Opowiadanie zapowiada się super! :d
    Rzeczywiście w tęczówkach Przemka można odplynąć w inną rzeczywistość :)
    Czekam na kolejny rozdział i dodaję do listy ! :D

    OdpowiedzUsuń