Słońce ,plaża to dwa czynniki które wprawiają mnie w radość najbardziej.Widzę jak tata woła mnie ,żebym z nim popływała,a ja chętnie rzucam wszystkie wiaderka i łopatki .Biegnę do niego z takim rozpędem ,że tylko przez moment widzę moją mamę ,którą relaksują promienie słoneczne...Woda moczy moje ciało i w końcu czuję ,że płynę.Jestem coraz bliżej niego ...mojego ukochanego tatusia.Jednak kiedy wynurzam się po raz ostatni znika.Odwracam się w stronę piaszczystego horyzontu ,lecz go tam już nie ma.Wodzę wzrokiem i szukam naszego miejsca plażowego,gdzie opalała się moja mamusia.Gdy nagle zobaczyłam ich cienie ,które wchodzą na pomost ,ruszyłam za nimi.Płynęłam z całych sił ,ale coś nie pozwalało mi do nich dopłynąć.Spojrzałam na moje ręce ,które z małych rączek przeobraziły się w większe.Nie poddawałam się płynęłam dalej.Chciałam ich mieć przy sobie choć na chwilę.Słyszałam jak mnie wołają : " Ada kochanie chodź do nas !" ,a ja krzyczałam cały czas informując ich o swojej obecności.Poczułam uderzenie.Przeniosłam się w inne miejsce.To jest nasze auto! A raczej było...Widzę jak przednią część samochodu zmasakrowało inne auto...Na przednich siedzeniach siedzą moi rodzice.Są nie przytomni.Obydwoje są we krwi i mają na sobie odłamki szkła...Znów spojrzałam na moje ręce .Lekkie przecięcia w porównaniu do moich rodziców.Jak najszybciej odpinam pasy i podchodzę bliżej nich.Czuję ból w klatce ,ale on nie zwraca na mnie większej uwagi.Proszę mamę ,żeby się obudziła,proszę ją ,żeby pomogła nas uratować ...nic z tego.Ma zamknięte oczy ,a jej ciało jest blade...Słyszę jak ktoś jęknął z bólu.Odwracam się w stronę dochodzącego mnie głosu.Widzę zmasakrowane ciało mojego ojca...Lekko unosi powieki i spogląda na mnie.Chwyta mnie bezsilnie swoją chłodną dłonią...I wymawia słowa : ''My zawsze będziemy cię kochać ''Nagle jego głowa traci kontrolę.Osuwa się na boczną szybę.Chwytam go za jego ukochaną kurtkę i proszę ,żeby nie umierał ,żeby mnie nie opuszczał.Słyszę dźwięk karetki.Zwróciłam wzrok w tamtą stronę.Widzę dwóch mężczyzn biegnących w moją stronę.Próbuję otworzyć im boczne drzwi ,lecz ból w klatce nie daje za wygraną.Upadam bezsilnie.Tracę kontrolę.Zasypiam.Słyszę głośny krzyk.Natychmiast się przebudzam.Nade mną stoi ratownik.Przypominam sobie całe zdarzenie.Chcę się ruszyć jednak jestem przypięta do noszy.Chcę biec po moich rodziców jednak ból i ratownik każą mi leżeć.Lekko unoszę głowę.Widzę jak na drodze leżą dwie osoby.To moi rodzice.Wyciągam ręce do nich i zaczynam krzyczeć...Nie ruszają się ,nie oddychają...Ratownicy medyczni potwierdzająco ruszają głową w prawo i w lewo.Widzę niepokój na ich twarzach.Biorą czarne folie i nakrywają moich rodziców.Smutek i rozpacz zalewa moje serce.Krzyczę do ratownika ,że oni jeszcze żyją.Jednak on wkłada mnie do ambulansu.Natychmiast się odpinam i wstaję.Mimo bólu jaki mi towarzyszy podbiegam do moich rodziców.Odkrywam ich i patrzę ze łzami na ich chłodne i blade ciała.Nie wyrażają emocji...Przytulam ich z całych sił by myśleć ,że to im przywróci życie.Płaczę na sukni mojej matki ,a za chwilę na koszuli ojca.Czuję jak ktoś podnosi mnie siłą i ciągnie z powrotem ... Krzyczę ,że ma mnie puścić i ze łzami w oczach upadam bezsilnie na kolana.Płaczę...nie czuję żadnej radości...czuję smutek,samotność,rozpacz, gniew...Znika cały świat...znikają moi rodzice...zabrała ich śmierć.Przebudzam się moja ręka jest zanurzona w morzu...Widzę nasz domek na plaży ,koło mnie leży Przemek.Na szczęście rzeczywistość.Wtulam się w niego mocniej i w końcu z ciężkim bólem wypowiadam słowa :
-Miałeś być moim aniołem stróżem ...-powiedziałam a moje łzy zmoczyły jego twarz
-Ada co się stało ? -przebudził się i obiął mnie ramieniem
-Nic po prostu zwykły koszmar...nie słyszałeś jak krzyczałam ! -odsunęłam się od niego i usiadłam
-Hej już ciichoo... Jestem przy Tobie.O czym był ten koszmar ? -spytał okrywając mnie bluzą
-To w sumie nie był koszmar .To było wspomnienie ...koszmarne wspomnienie -stwierdziłam i ułożyłam się na jego ramieniu
-Od jak dawna Ci się śnią ? -zapytał ponownie z jeszcze większą troską ocierając moje łzy
-Praktycznie codziennie ... -zamknęłam oczy by o tym zapomnieć
-Znam na to lekarstwo ...-odrzekł niepewnie Przemek
-Tak? -zapytałam ze zdumieniem
-Ada ja Cię do niczego nie zmuszam ,ale może opowiedziałabyś mi o twoich koszmarnych wspomnieniach ...-lekko odgarnął kosmyk moich włosów
-Nie wiem czy ...-upewniałam się przez chwilę
-Przecież wiesz ,że nikomu nie powiem.Ufasz mi ...-odpowiedział przekonująco
-Dobrze ...-rzekłam z niepokojem i zaczęłam mu opowiadać mój największy koszmar
Starałam się nie wyrażać emocji ,starałam się być opanowana,ale kiedy po moim opowiadaniu Przemek przytulił mnie do siebie i powiedział "Twoi rodzice są przy Tobie" od razu łzy pociekły po moich policzkach.Siedzieliśmy tak w bezruchu.Cieszyłam się ,że mam koło siebie takiego człowieka jak on.Nie chciałam nawet o tym myśleć ,że dogaduję się z nim lepiej niż z Leną ...Lena to moja "BFF-Best Friends Forever" i nic tego nie zmieni,nawet on ... Odkleiliśmy się od siebie kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie nad naszymi głowami.Na pomoście stał ratownik z groźną miną.Momentalnie wstaliśmy z łódki jakby nas parzyło.Weszliśmy na pomost.Dopiero teraz zauważyłam ,że to łódź ratownicza.Spojrzałam na Przemka z równie złą miną jak ten ratownik.On tylko pokazał wszystkie swoje białe zęby.Miałam ochotę go zabić !
-Możecie mi powiedzieć co robiliście w mojej łódce ? -spytał i wskazał na nią
-Wie pan my tylko ...wiej ! -krzyknął na mnie Przemek i pociągną za rękę
-Stać ! -krzyknął i pobiegł za nami ratownik
Trzymał mnie za rękę i biegliśmy przed siebie.Ja pękałam ze śmiechu ,Pawlicki również.Ratownik nie dawał za wygraną i gonił nas dalej.Zatrzymaliśmy się ,ponieważ zostały tylko dwie trasy.Bez większego namysłu wbiegliśmy w pierwszą lepszą uliczkę.Ta prowadziła przez kilka drzew jednak na jej końcu widniał mały lasek.Zboczyliśmy z trasy i schowaliśmy się za drzewem.Ja zostałam przysunięta do drzewa ,a Przemek oparł się rękami nade mną tak że stykaliśmy się ciałami.Ratownik poruszył głową w prawo i w lewo.Wrzasnął ze złości i zrezygnował.Odetchnęłam z ulgą,ale nie mogłam przestać się śmiać.
-Czy ty jesteś niepoważny ! -warknęłam na niego trzymając się za brzuch
-Tak to dlaczego zaczęłaś biec ? -spytał i zrobił krok w przód
-Bo mi kazałeś...-zwątpiłam kompletnie w moją odpowiedź
-A dlaczego się śmiejesz ? -spytał kolejny raz
-No bo ... -nie potrafiłam dokończyć
-Ja Ci powiem dlaczego ! Bo zaraziłaś się chorobą ...NMŻBP ! -uśmiechnął się i chwycił mnie za ręce
-To znaczy ? -zapytałam robiąc dziwną minę
-Nie mogę żyć bez Przemka! -zarzucił moje ręce na swoje barki tak,że teraz byłam u niego na "barana"
-Śmieszny jesteś ja bez Ciebie mogę żyć ! -oburzyłam się ,ale zarazem zaczerwieniłam
-Tak ! To dobra! -zsadził mnie z siebie i postawił na ziemię -Nie jestem Ci potrzebny ! Możesz iść na pieszo!
-Dobra może jednak podłapałam tą chorobę twoich fanek ! -zaśmiałam się i wskoczyłam mu na plecy
-Ty już masz ją całkowicie rozwiniętą ,bo przecież moich fanek nie noszę na plecach -znów na jego twarzy pojawił się śliczny uśmiech
-A właśnie jakie są te twoje "fanki" ? O ile je w ogóle masz ! -zakpiłam z niego
-Hmm...Moje fanki ...W większości są to dziewczyny w wieku 14 lat ,które napalają się na moje zdjęcia ,ale ja je wielbię.Bo nie sądziłem ,że kiedykolwiek moje zdjęcie będzie na czyjejś koszulce...Prawda,prawdą nieraz są natrętne ,ale mam mocną cierpliwość.
-No a te starsze ...no wiesz ? -pytałam dalej
-Uuuu wyczuwam zazdrość ! One ...są takie jak tamte dziewczyny jednak te już próbują mnie poderwać.
-Poderwać ? To znaczy ? -spytałam jakbym była głupia ,ale w rzeczywistości lekko mi się gotowało
-Chodzą za mną na imprezy lub udają ,że nie wiedzą kim jestem i zaczepiają mnie w kawiarniach ...-uśmiechnął się
-W życiu bym tak nie robiła ! No poza kilkoma sławnymi facetami ...no ale tylko kilkoma ! -odparłam i ujrzałam nasz domek
-No to w końcu w domciu ! -powiedział Przemek
-Aż tak Ci było ze mną źle ! -zeszłam z jego pleców i pokazałam mu język
-Zapłacisz za to ! -krzyknął i wleciał za mną trzaskając drzwiami
-Lenka ratuj on chce mnie zabić ! -schowałam się za moją przyjaciółką
-Już po pierwszej nocy uuu ... -zaśmiał się Piotrek
-Bądź cicho pajacu ! -Przemek nadal się śmiejąc wymierzył Piotrkowi ciastem w twarz
-O zapłacisz za to ! -wziął kawałek ze stołu i wysmarował nim twarz Przema
-Mój tort ...-powiedziała smutna Lena i pochyliła się nad plackiem
-Sprawdź czy dobry ! -pchnęłam jej głowę tak ,że wyglądała jak yeti wysmarowany bitą śmietaną
-Piotrek zobacz co ona mi zrobiła ! -krzyknęła i rozłożyła bezradnie ręce
-Mojej dziewczynie się tak nie robi ! -wziął resztki tortu i wytarł mnie nim
-No ,a teraz szybkie mycie ...-usłyszeliśmy głos Przemka w tle,a kiedy się odwróciliśmy wszyscy zostaliśmy oblani wodą z węża ogrodowego.
Czułam się jak małe dziecko.Wszyscy wokół biegali i wrzeszczeli.Poczułam się taka szczęśliwa.Nie było tu Maćka ,którego tak bardzo nienawidziłam.Byliśmy tylko my.Moi najlepsi przyjaciele.No i Piotrek.Nie wiem w sumie czy on mnie lubi,ale nic nie szkodzi na przeszkodzie ,żeby zapoznać się bliżej.Widać po nim,że jest miły i zabawny.Na pewno się dogadamy.W końcu jeszcze całe 3 dni naszych wspólnych wakacji .No już jutro urodzinki mojej kochanej Lenki.Ja już mam dla niej prezent.Postaram się przebić młodego Pawlickiego chociaż w tym .Kiedy tak rozmyślałam poczułam jak ktoś ciągnie mnie do tyłu i przewraca na trawnik.Po chwili koło mnie położył się Przemek.
-Uduszę cię za moje spodenki ! -śmiałam się
-Spójrz co znalazłem -uśmiechną się do mnie i wskazał palcem w górę
Odesłałam wzrok w wskazywane przez niego miejsce.Zobaczyłam chmurę,ale nie była to zwykła chmura.Ona była w kształcie serca.Spojrzałam na niego ,a jego oczy zabłysły przepełnione radością.Chwyciłam jego rękę i uniosłam w górę.Ukształtowałam jego dłoń w kształcie połówki serca.Potem dołączyłam swoją i przystawiliśmy do chmury.Po tym wydarzeniu wiedziałam,że nie chcę go stracić już nigdy.To była nasza chmura przyjaźni i nic tego nie zmieni.Ona nigdy się nie rozpadnie.Tak jak nasza przyjaźń .Nie pozwolę na to!Spojrzałam na Lenę i Piotrka.Byli tacy szczęśliwi.Lena przytulała się do niego czule,a on obejmował ją ramieniem.Jednak na końcu pocałowali się namiętnie.Nie wiem czemu,ale coś we mnie drgnęło.Wstałam pośpiesznie i udałam się do łazienki.Do moich oczu napłynęły łzy.Nie potrafiłam rozpoznać czy były to łzy radości czy smutku?Usłyszałam pukanie.Usiadłam na kafelkach i schyliłam głowę.
-Ada wszystko w porządku ? -spytała Lenka
-Tt..aakk!-odparłam z drżącym głosem
-Na pewno ? -zapytała ponownie chcąc się upewnić
-Za chwilkę do was wrócę ... -odpowiedziałam stojąc przy lustrze i poprawiając rozmyty makijaż
-Okej ...Przenieśliśmy się do salonu .Będziemy oglądać film ! -odrzekła Lenka
Musiałam udawać ,że wszystko jest w porządku choć wcale tak nie było.Dlaczego tak zareagowałam ? Sama nie wiem.Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju.Chciałam zdjąć w końcu te mokre ciuchy z mojego ciała kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi przez drzwi.Obejrzałam się i zdążyłam tylko krzyknąć "Nie wchodzić" ,bo byłam w samym ręczniku.W drzwiach stanął speszony Piotrek.Szybko przymknął oczy.Ja tylko chwyciłam moje ciuchy i zamknęłam się w łazience.Usłyszałam jak podchodzi do łóżka i siada na nim.Lekko mnie to speszyło.Po co tu przyszedł i dlaczego siedzi na moim łóżku...Ubrałam się i wyszłam.Spojrzał na mnie z głupim uśmiechem .
-Czego się śmiejesz? -spytałam lekko złośliwie
-Komicznie wyglądałaś w samym ręczniku i byłaś taka speszona ! -zaczął się śmiać
-A ty to niby nie ?! Dobra mniejsza o to ! Jeżeli przyszedłeś mnie podglądać to twoja strata ...tam są drzwi ! -oburzyłam się i wskazałam mu drogę
-Co tak agresywnie ? Nie przyszedłem cię podglądać ..Do tego mam Lenkę.No i właśnie co do Leny ,bo ona ma jutro urodziny i mam już wszystko przyszykowane ...tyle ,że potrzebuję Twojej pomocy.Właśnie o to pytałem w szpitalu.-wyjaśnił Piotrek
-Dokładniej proszę ! Nie czytam ludziom w myślach ... -uśmiechnęłam się i usiadłam koło niego
-Czy odciągnęłabyś Lenę od naszego domku ? No wiesz ...zakupy czy coś ? -spytał błagalnie
-No dobrze ,ale ja nie chcę psuć Twojego planu czy coś...Tylko taki jeden mały szczegół.Gdzie ja i Przemek mamy się podziać ? -spytałam choć tak na prawdę chodziło mi tylko o mnie
-Tu Przemek coś na pewno wymyśli ...To co zgadzasz się ? -zapytał i zrobił błagalny wzrok
-Niech Ci będzie ,ale dla jasności wyniosę się z nim tylko dla Lenki .Rozumiano ? -dopytałam
-Oczywiście !-poruszył charakterystycznie brwiami -A to co ? Pamiętniczek ? -spojrzał pod poduszkę i wyjął mój pamiętnik
-Piotrek oddawaj to ! -rzuciłam się na niego ,próbując wyrwać mu zeszyt
-Ada ! Piotrek ! -w drzwiach stanęła Lena
Głupio wyszło ...Lena weszła w nie właściwym momencie.Do niczego nie doszło,ale wyobrażam sobie jak to wyglądało z jej perspektywy.Łzy popłynęły po jej policzkach i pobiegła do pokoju.Nie dziwię się ...No bo co można pomyśleć widząc na sobie dwóch leżących ludzi ...i to jeszcze swoją przyjaciółkę i chłopaka.Nie namyślając się dłużej pobiegłam za nią .Zamknęła drzwi na klucz...Zaczęłam pukać i błagałam ,żeby wpuściła mnie do środka.Moje wołanie usłyszał Przemek.
-Co się stało ? -zapytał powstrzymując mnie od obijania sobie dłoni
-Po prostu Lena weszła do mojego pokoju i zobaczyła mnie z Piotrkiem w nie typowej pozycji...Bo ten palant zabrał mój pamiętnik ! A ona źle to odebrała ,rozpłakała się i pobiegła do pokoju.-wyjaśniłam całą sytuację
-Piszesz pamiętnik ? -spytał podnosząc jedną brew do góry
-A czy to teraz ważne? -zapytałam i spojrzałam na niego jak na głupka
-Nie po prostu dobrze wiedzieć.Może to być ciekawa lektura ! -uśmiechnął się pogardliwie
-Spadaj ! Lena ! Lena ! Otwórz proszę ! Porozmawiajmy ! -wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia
-Ada daj jej czas ...-odparł Piotrek za moimi plecami
-Bądź cicho ,bo to wszystko przez Ciebie ! -warknęłam na niego
-Ej,chodź się położyć na prawdę ! Lena potrzebuje to przemyśleć! -odparł Przemek
-Przemyśleć ? Ale co? Skoro do niczego nie doszło ? Masz rację pójdę się położyć ....-weszłam do mojego pokoju zabrałam moją poduszkę i koc .Przeszłam korytarz i ułożyłam się pod drzwiami Leny
-Co ty robisz ? -spytali równocześnie Pawliccy
-Nie widzicie ? Kładę się ! Słyszysz Lena ! Nie ruszę się stąd dopóki mi nie otworzysz ! -krzyknęłam do drzwi
-Ada ...-nie dokończył Przemek
-Tak tak dobranoc śpijcie dobrze ! -pomachałam ręką i ułożyłam się na poduszce
Spojrzeli na mnie z dziwną miną i udali się do pokoi.Nie miałam zamiaru nawet na krok opuści Lenki.Tylko te drzwi dzielą mnie od niej ,dlatego poczekam ,aż stamtąd wyjdzie i wtedy jej wszystko wyjaśnię.Po kilku minutach główkowania moje powieki zrobiły się ciężkie i zapadłam w głęboki sen.
*Oczami Przemka*
Wstałem z łóżka.Nie potrafiłem spać kiedy wiedziałem ,że Ada śpi przy drzwiach Leny.Ruszyłem korytarzem.Doszedłem do drzwi.Ona nadal spała.Wziąłem ją na ramiona i powolnym krokiem ruszyłem w stronę mojego pokoju.Wyglądała tak słodko kiedy spała.Przykryłem ją .Mruknęła tylko coś przez sen i spokojnie spała dalej.Ja wziąłem pościel i poszedłem na dół.Położyłem się na sofie.Miałem tylko nadzieję ,że Lenka i Ada wszystko sobie wyjaśnią.Jednak największą pokusą dla mnie był jej pamiętnik.Wiem ,że tam zapisuje wszystkie prywatne rzeczy i nie powinienem tam zaglądać,ale ciekawiło mnie czy chociaż jeden wpis jest poświęcony mnie.W końcu jestem jej przyjacielem i mogła tam coś o mnie wspomnieć...Mogła,ale nie musiała
--------------------------------------------------------------------------------------
Kochani jesteście niesamowici! Skoro do was powróciłam to bardzo dziękuję za te 16 komentarzy i 261 wyświetleń nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy ! No i oczywiście ! Życzę wam zdrowych i wesołych świąt Wielkanocnych oraz smacznego jajka i mokrego dyngusa :) Są święta ,a co za tym idzie WOLNE ! Dlatego mam dla was czas ! Obiecuję ,że wpadnę niedługo na wasze blogi i nadgonię to co zgubiłam przez ten miesiąc :* No i oczywiście proszę was o opinię na temat tego rozdziału :)